 |
 | Tragedie rodzinne. |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
toones
Rekrut

Dołączył: 23 Kwi 2006 |
Posty: 405 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: N = 50°12'53'' E = 19°09'35,3'' || Mysłowice |
|
 |
Wysłany: Nie 19:35, 12 Sie 2007 |
|
 |
|
 |
 |
zbyt osobiste sprawy... też na "takie" miałem operacje. Jednak powiem Ci, że jestem osobą bardzo pechową. Nie ma roku abym nie wylądował w szpitalu. łącznie operacji przez 17 lat miałem 5 czy 6. Nie choruje na jakieś popularne choroby. Mam poważne problemy neurologiczne. Od roku przyjmuję stałe leki. Mam dość poważne schorzenia. Niestety czasami wystąpią jakieś powikłania, które nieraz mogą mieć znaczenie czy przeżyje.
Śmierć dziadka 7 lat temu dotknęła mnie, (miałem wtedy 10 lat więc jeszcze tak bardzo nie odczuwałem rozstania z bliską mi osobą) jednak 2 lata temu gdy zmarła babcia (od tego samego dziadka co zmarł 7 lat temu), przeżyłem to bardzo ciężko. Od 5 lat jak nigdy opiekowaliśmy się babcią, często ją odwiedzaliśmy. Była to mama od taty (a chyba jak u większości z rodzicami od ojca rzadziej się spotyka niż rodzicami od mamy) i kiedy nasze stosunki tak się nasiliły, miałem tak częsty kontakt z babcią, nie mogłem uwierzyć, nic mi nie dawało spokoju dlaczego babcia umarła. Była mi to najbliższa osoba po rodzicach i rodzeństwie.
Następną tragedią jaką mocno przeżyłem była śmierć mojej sąsiadki. Chorowała na serce. Po jej śmierci okazało się, że była w pewien sposób spokrewniona z moją rodziną. Zostawiła córkę w moim wieku (wtedy miała 13 lat) i syna w wieku 17 lat.
Nie mogłem zrozumieć dlaczego Ona musiała odejść zostawić rodzinę i nas (byliśmy bardzo związanymi sąsiadami). Po Jej śmierci moja mama pomagała Jej córce, synowi i mężowi. Było ciężko im i nam.
Jeszcze jedna historia była taka:
moi rodzice jechali do kina do Katowic z moim ojcem samochodem. Na felernym skrzyżowaniu w K-cach mieli wypadek (już to skrzyżowanie przerobiono, gdyż nie było dnia aby tam wypadku nie było), samochód wbił się lewy przedni bok samochodu (auto poszło do kasacji, uderzenie było tak potężne, że auto wyglądało jak sprężynka)), mój ojciec miał drzwi z samochodu wbite w nogę. Na szczęście nie miał jakiś poważnych obrażeń, zagrażających jego życiu. Jednak ból nogi po wypadku nieraz daje znać.
Mama do mnie zadzwoniła abym podał numer do mechanika bo "auto się zepsuło".
Podałem. Jednak roztrzęsiony jej głos nie dawał mi spokoju. Zaraz zadzwoniłem do Niej i dowiedziałem się prawdy. Byłem przerażony, gdyż wtedy jeszcze nie widziałem co jest z moim ojcem (wiedziałem, że go karetka wzięła do szpitala).
I ostatnia historia.
3 lata temu dzwonią z liceum mojego brata że miał wypadek. Podczas dnia sportu grali w piłkę i chłopak podłożył mu nogę. Mój brat uderzył zębami o kanał, połamał zęby, połamał rękę w łokciu, wstrząs mózgu. Byłem przerażony jak go zobaczyłem. A co gorsze ja go widziałem już po opatrzeniu, a dyrektor feralnego liceum powiedział że mu nic nie będzie i nie chciał wezwać pogotowia (wysyłał go autobusem do domu:! . Dobrze, że miał rozsądnego nauczyciela od wf-u który wezwał pogotowie. Gdyby nie on, kto wie jakby to się skończyło.
i to tyle co na razie pamiętam
|
|
 |
 | |  |
Ardeth
Dzielny wojak

Dołączył: 30 Kwi 2006 |
Posty: 612 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Tychy |
|
 |
Wysłany: Nie 20:44, 12 Sie 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Cóż chyba nie mam specjalnego pecha, czy wielkich tragedii. Ale została mi już tylko jedna babcia, obaj dziadkowie i dwie babcie nie żyją (jedna zmarła gdy moja matka miała 5 lat, nawet nie mogłem jej poznać ). Trzy lata temu zmarła jedna z dwu babci które znałem, ciężko to przeżyłem. Dziadkowie zmarli dość dawno temu (7 i 13 lat temu), byłem mały i nie odbierałem świata tak jak teraz. Cóż, mam może małego pech bo matka pracuje w USC, w dziale zgonów. Kiedy umiera ktoś kogo znała moja rodzina lub ja nie sposób nie myśleć o tym choćby chwili.
Trzymaj się All, operacja się uda, napewno 
|
|
 |
 | |  |
Diego
Rekrut

Dołączył: 08 Sty 2006 |
Posty: 434 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Tamtąd |
|
 |
Wysłany: Pon 11:21, 13 Sie 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Filippo, bądź dobrej myśli, staraj się nie zamartwiać, bo będziesz się co raz gorzej czuł, życzę jak najlepiej, będzie dobrze, na pewno.
Ja pamiętam, że najbardziej przeżywałem śmierć dziadka, był to dla mnie wielki człowiek i doskonały dziadek, żałuję że tak mało z nim rozmawiałem, a i tak poznałem się że był bardzo dobry, ale niestety rządowe suki z wojska i sb'ki go wykończyły...
Obawiam się że będzie to samo z moją mamą, bo sytuacja jest taka sama, a już teraz chyba ma nerwicę... :<
|
|
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 2
|
|
|
|  |